14.12.2008

13 grudnia

Wczoraj w nocy oficjalnie zakończyły się tegoroczne negocjacje klimatyczne COP w Poznaniu. I niestety, nie mogę powiedzieć, żeby zakończyły się sukcesem... Przez dwa tygodnie 10 tysięcy uczestników nie potrafiło wypracować porozumienia, które byłoby przełomem na drodze do ograniczenia zmian klimatu.

Zgodnie z założeniem COP14 miał przygotować porozumienie klimatyczne, które zostanie podpisane w Kopenhadze w grudniu 2009. Porozumienie ważne, bo kolejne, które będzie obowiązywać, gdy wygaśnie protokół z Kioto. Niestety jego projekt nie powstał, ma to nastąpić dopiero w czerwcu 2009.... do spotkania w Kopenhadze zostanie więc bardzo mało czasu i nie wróży to dobrze dla zapisów, które zostaną podpisane w Kopenhadze.

To co najistotniejsze w procesie negocjacji COP to osiągnięcie znaczących redukcji CO2 przez kraje rozwinięte, a w konsekwencji także przez kraje rozwijające się. Hmmm... spotkanie w Poznaniu nie przyniosło żadnego postępu w tym zakresie, a rozmowy i bardziej progresywne rozwiązania blokowane były przez Australię, Kanadę, Japonię i Nową Zelandię. Unia Europejska wycofała się zaś ze swej wcześniejszej roli lidera i nie próbowała przełamać impasu.

Smutne jest także to, że nie posunęły się także rozmowy w sprawie stworzenie funduszu adaptacyjnego. Ustalono jego ramy prawne, ale zgromadzone na konferencji nie ustaliły budżetu ani zasad jego podziału. Oznacza to ni mniej ni więcej, że kraje dotknięte katastrofami klimatycznymi, które potrzebują pomocy już teraz, nadal nie będą mogły otrzymać jej z tego funduszu...

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że politycy przejrzą na oczy do czerwca 2009 i poważnie potraktują wyzwanie jakim jest COP15 w Kopenhadze!