27.11.2008

27 listopada

Przyjechałem na obóz wczoraj wieczorem aby zastąpić Magdę, pracującą dziś w stolicy. Liczba osób w stacji zmniejszyła się – nie potrzeba już tylu rąk do stawiania konstrukcji, a z powodu złej pogody jaka przyszła, rzadziej odwiedzają nas ciekawscy. Toteż poza drobnymi pracami porządkowymi, większość z nas odpoczywa po poniedziałkowych wydarzeniach. Dwójkę z nas przemogły wiatr i deszcz, i przeziębieni odpoczywają na farmie. Dziś zajmowały nas raczej prace porządkowe. Moją rolą, jako jednej z kilku osób mówiącej w stacji po polsku, była rozmowa z tymi, którzy się u nas zjawiali.

Na przykład - około południa, dokładnie w porze obiadu, zajechała przed stację granatowa furgonetka. Wysiadł z niej pan w garniturze oraz uzbrojony w broń palną ochroniarz. Jak się dowiedziałem, w dniu wczorajszym nasi aktywiści częstowali gorąca kawą ochronę, która szczególnie troskliwie patroluje okolicę dniem i nocą. Dziś zarząd kopalni postanowił odwdzięczyć się nam kanapkami i herbatą, które oczywiście przyjęliśmy :-) Z podziwem oglądali również stację, głównie kopułę w kształcie naszej Planety. Mimo pozytywnych nastrojów wiatr i zimno wysysają z nas siły, dziś dodatkowo zaczęło padać. Po kilku godzinach pracy, częściowo na zewnątrz, zaczynam czuć zmęczenie i nawet gorący posiłek w wykonaniu naszych kucharzy nie stawia w zupełności na nogi.

Chwilę później, podczas posiłku, otrzymaliśmy informację, że dzisiejsza akcja w Warszawie poszła znakomicie. Gratulacje dla ekipy w stolicy!!!

Łukasz

Brak komentarzy: