7.11.2008

7 listopada

Wieczorny pociąg dowiózł mnie do Konina, gdzie czekało już kilkoro znajomych. W ciągu zaledwie pół godziny znaleźliśmy się u zaprzyjaźnionych gospodarzy w Kleczewie. Tutaj, w bocznym skrzydle domu, znalazłem dwa pokoje, w których rozłożyło się na łóżkach i karimatach dziesięć osób, pierwszych, które przybyły aby rozpocząć konstrukcję stacji „Ziemia na krawędzi”.

Ledwie zdążyliśmy zjeść, a już pojawiła się – wśród zupełnych ciemności – ciężarówka. Oczywiście trzeba było rozładować. Elementy nośne konstrukcji ważyły po kilkadziesiąt kilogramów, układaliśmy je pod ścianą stodoły, która pełni tu rolę naszego warsztatu. Wieczór upłynął na pierwszych pracach przygotowawczych i nic nie wskazywało, aby w ciągu następnej doby miała się tu rozpocząć mrówcza praca przy konstrukcji. Nie dane nam było nawet zobaczyć miejsca, w którym miała stanąć stacja.

Atmosfera jaka panowała również nie była zbytnio napięta, przygotowywane od dawna przedsięwzięcie pozostawało jeszcze w sferze projektów. Na drzwiach zawisła lista wacht kuchennych. Ina i Maria z Austrii ugotowały pyszny, egzotycznie wyglądający gulasz. Przy stole zasiadło międzynarodowe towarzystwo: Polacy, Austriacy, Rumunii, Holendrzy, Brytyjczycy, Niemcy. Wszyscy przyjechali tu specjalnie, aby pomóc nam w konstrukcji „stacji klimatycznej” - i zostać w niej, broniąc miejsca, które w najbliższym czasie miało zostać zmienione w gigantyczną dziurę w ziemi.

Oglądam zdjęcia istniejących w okolicy odkrywek. Te obrazy nie napełniają optymizmem człowieka wierzącego, że człowiek jest częścią Przyrody i choćby dlatego jest skazany na poszanowanie Jej i działanie według Jej reguł. Zamiast tego jesteśmy tu świadkami czegoś, co można określić jako brnięcie w ślepa uliczkę kończącą się przepaścią. Racjonalne argumenty, iż energetyka odnawialna i oszczędność energii są w stanie zaspokoić potrzeby naszej cywilizacji, są zbywane wzruszeniem ramion. Zamiast tego proponuje się nieograniczone korzystanie z zasobów, które w szybkim tempie wyczerpią się, zostawiając nas – uzależnionych od paliw kopalnych – z pustymi rękami, pozbawionych technologii, które zapewniłyby bezpieczeństwo nam i naszej planecie. Chciałbym, aby po tym, co robimy tutaj, ludzie podejmujący najważniejsze dla Polski decyzje zrozumieli, że czas działania nadszedł właśnie TERAZ. Dlatego się tu zjawiliśmy – oby nie było za późno.

Łukasz

Brak komentarzy: